Wywiad z Robertem Koniecznym

ŚWIATŁO BRYŁA SZTUKA to hasło przewodnie kampanii, której jesteś twarzą. Czy te trzy słowa są dla Ciebie szczególnie ważne w codziennej pracy, w życiu?

Gdyby nie miały, to kampania by się tak nie nazywała (śmiech). A tak poważnie te trzy elementy mają ogromny wpływ na to, co robię. ŚWIATŁO to nierozłączny element w mojej pracy, który widać w moich i naszych projektach, które tworzymy w KWK Promes. Jest to niezwykle ważny aspekt, bez którego nie wyobrażam sobie porządnego, fajnego budynku. Potwierdzeniem tego jest moja Arka, mój własny dom. Tam motyw światła jest mocno obecny, czerpie z niego pełną piersią, jest nim przepełniony.

Z tego, co mówisz, światło jest punktem wyjścia, kluczem do tego, aby wykreować nieprzeciętną architekturę.

Tak, choć zrozumienie tego przez klientów zajęło trochę czasu. Tych ludzi trzeba było przekonywać do większych otwarć, do kontaktu z zewnętrzem, z otoczeniem. Było to trudne zadanie, ponieważ nie mając gotowych realizacji, trzeba było posługiwać się przykładami trochę dla nich abstrakcyjnymi, przekonywać ich do swojej wizji przestrzeni, mając do dyspozycji tylko szkice czy zdjęcia. Na szczęście, coraz więcej ludzi otwiera się na architekturę i oczekuje od niej tego samego, co ja.

A jak konkretnie światło wpływa na bryłę budynku? To dla zwykłego śmiertelnika dosyć nieczytelne, trudne połączenie. Dom kojarzy się jeszcze z tradycyjną kompozycją fundamentów, ścian i dachu. Dla inwestora wpływ światła na bryłę budynku nadal pozostaje nieczytelnym, trudnym połączeniem. Jak światło może kreować bryłę?

W naszym projektowaniu podchodzimy do tego twórczo. Ja jestem konceptualistą. Co to znaczy? Konceptualizm to taki sposób projektowania, który polega na tym, że na początku szukamy czegoś nieuchwytnego. Nadrzędnej idei, mocnego pomysłu, który jest odpowiedzią na wszystkie wyzwania, pytania czy wątpliwości dotyczące zagadnienia projektowego. Znalezienie takiego motywu – choć wydaje się banalnie proste – jest niewiarygodnie trudne. Ale kiedy już to mamy, kiedy na to wpadniemy, to projekt zaczyna właściwie układać nam się sam. Oczywiście nie oznacza to, że w tym momencie twoja praca się kończy. Potem następuje długi, zwyczajowy proces szlifowania tego projektu, jego funkcji, przestrzeni, bryły. My dążymy do tego, aby odejmować rzeczy zbędne, które w danym przypadku nie mają wartości w przestrzeni, stawiamy na takie elementy, które muszą w tej przestrzeni wybrzmieć. Bryła musi być na koniec absolutnie czysta, jasna i klarowna, żeby ten projekt dobrze wybrzmiewał, funkcjonował i był ponadczasowy. I to jest jednocześnie sztuka, czyli kolejny element naszej triady.

Twórcza inspiracja światłem, interpretacja bryły jako sztuki, to dosyć niebanalne, żeby nie powiedzieć mało realne, podejście do projektu w ogóle.

Architektura bywa też czasem sztuką, to nie jest tylko proste budowanie, układanie ścian, funkcji itd. Czasami to, co powstaje jest najczystszą sztuką i życzmy sobie tego, aby takich przykładów w architekturze było jak najwięcej. Nietypowe, a jednocześnie subtelne i nowoczesne formy brył są pretekstem do kreowania nowych tendencji, sprawiają, że mamy większą przyjemność korzystania z przestrzeni. Co więcej, stajemy się lepsi i to na wielu poziomach, gdy taka architektura jest obok nas.

Nie wszyscy architekci tak właśnie podchodzą do swojej pracy. Twórcza inspiracja światłem, interpretacja bryły jako sztuki, to dosyć niebanalne, żeby nie powiedzieć mało realne, podejście do projektu w ogóle.

Nie mnie oceniać innych, my tak, a nie inaczej podchodzimy do tematu, do realizacji danego konceptu. Może dlatego odpowiem bardzo ogólnie. Architektura bywa też czasem sztuką, to nie jest tylko proste budowanie, układanie ścian, funkcji itd. Czasami to, co powstaje jest najczystszą sztuką i życzmy sobie tego, aby takich przykładów w architekturze było jak najwięcej. Nietypowe, a jednocześnie subtelne i nowoczesne formy brył są pretekstem do kreowania nowych tendencji, sprawiają, że mamy większą przyjemność korzystania z przestrzeni. Co więcej, stajemy się lepsi i to na wielu poziomach, gdy taka architektura jest obok nas.

Czy piękno i moc architektury to powody, dla których zostałeś ambasadorem marki FAKRO INNOVIEW?

Propozycja ta zaintrygowała mnie, co nie znaczy, że przyjąłem ją od razu. Długo się nad nią zastanawiałem, bo do wszystkiego, co robię w życiu muszę być przekonany, to musi mieć sens, liczą się nie tylko pieniądze. Do Nowego Sącza jechałem z licznymi pytaniami, ale i ciekawością. W mojej pracy nieustannie szukam nowych rozwiązań, innowacyjności, chcę się rozwijać i chciałem dowiedzieć się, czy FAKRO myśli podobnie. Tak się złożyło, że spóźniłem się na to spotkanie i niemalże od razu, z racji tego spóźnienia, zaprowadzono mnie do działu innowacji. Nie musiałem zwiedzać całego zakładu, od razu trafiłem tam, gdzie robi się nowe rzeczy, a to najbardziej mnie interesuje. Właściwie w tym momencie nie miałem już żadnych pytań, zobaczyłem, że FAKRO zmierza w tę samą stronę, stawia na nowoczesne, ale bardzo pragmatyczne rozwiązania, które nie tracą walorów estetycznych i użytkowych. Rozwiązania, takie jak INNOVIEW, które są dobre jakościowo, wyglądają designersko i jednocześnie doskonale wpisują się w kontekst przestrzeni. Druga rzecz, która mi się spodobała (to zawsze mi się niezmiennie podoba), że firma jest w ciągłym kontakcie ze światem, nie zamyka się w swoich laboratoriach. Jest otwarta na współpracę w różnych odmianach, zaznacza swoją obecność czy to w znanych magazynach czy na dobrych portalach internetowych. Jako ciekawostkę powiem, że jeden z moich kolegów z KWK był laureatem organizowanego przez FAKRO konkursu dla architektów. I to był szereg takich czynników, które spowodowały, że powiedziałem „tak” tej współpracy. Jej ramy zostały ujęte w następujący sposób: mamy jeden kierunek, tym kierunkiem jest rozwój, czyli pokazywanie tego, gdzie powinniśmy iść, ale też zwracanie uwagi na to, co jest dobre, a co złe i przypadkowe, nie mające szans sprawdzić się w tkance budynku.

A który z Twoich projektów z Waszej pracowni, najbardziej nawiązuje do hasła ŚWIATŁO BRYŁA SZTUKA?

W zasadzie to każdy (uśmiech). Ale z racji tego, że mam już swoje lata i… krótką pamięć, to od razu przychodzą mi do głowy takie rzeczy, które są najbardziej świeże. Mam teraz na myśli projekt Domu Kwadrantowego. To przykład budynku, który idealnie pasuje do naszego leitmotivu. To dom, który poszukuje i reaguje na słońce. Absolutnie czysta forma, bryła doprowadzona do perfekcji nie tylko w sensie projektowym, ale i wykonawczym (jeżeli widzi się go na żywo, bo jak człowiek patrzy na zdjęcie, to myśli, że są to rendery, zdjęcie oddaje wygląd tego domu jedynie w 30 procentach, dlatego trzeba to zobaczyć, dotknąć).

Powiedziałeś, że ten dom reaguje na słońce. Mógłbyś rozwinąć tę myśl?

Pomysł zmienności domu, jego interakcji ze słońcem wyszedł od inwestorów. Mówili o tym dużo jeszcze w fazie przedprojektowej. Po tym wszystkim, czego się od nich dowiedziałem, przyszedł mi do głowy pewien pomysł. Jako że wspominali coś o kwadrancie, postanowiłem – tak w dużym skrócie – że działanie tego domu będzie inspirowane tym kwadrantem, czyli

dawnym przyrządem w kształcie ćwiartki okręgu, służącym do mierzenia pozycji gwiazd. Stąd też nazwa tego projektu – Dom Kwadrantowy. I praktycznie, jeśli dokładnie spojrzymy na rzut, to pomiędzy dwoma skrzydłami tego domu, gdzie jest salon i SPA, znajduje się taki prywatny ogród, gdzie „jeździ sobie” fragment budynku, nawiązując w ten sposób do działania tego

przyrządu. Dom wędruje za słońcem, podąża za jego rytmem i w zależności od pory roku reguluje ilość promieni słonecznych w przestrzeniach, bez straty widoku na zewnątrz. Takich funkcji, które daje ta mobilność, jest sporo. To sprawia, że mieszkańcy czują się w tym domu dobrze. Chcieli odciąć się od tej całej szarej rzeczywistości, i to dostali.

Czyli po raz kolejny wyprzedziłeś przyszłość. Ale wróćmy do spraw przyziemnych, a właściwie technicznych. Jaką funkcję dla Ciebie jako architekta pełni okno? Jaka jest jego rola w architekturze?

Dla mnie jest to element życiodajny w budynku. Projekt, który ma odpowiednio poukładane okna, kadry widokowe, sprawia, że w tym obiekcie czujesz się, jakbyś był na najlepszej działce świata, bo te życiodajne kadry, idealnie wycyzelowane widoki, powodują, że tak to odbierasz. Poza tym, o czym już wspominałem, budynek, który jest dobrze wymyślony i zaprojektowany, zmienia na dobre miejsce, w którym stoi i zmienia nas, powoduje, że po prostu fajnie nam się w nim żyje. I nie musimy na co dzień obcować z prawdziwą sztuką, w postaci obrazów, zdjęć czy instalacji. Te kadry dają nam to wszystko czasem nawet w lepszej postaci, bo to, co się dzieje za oknem, zmienia się, tu scenariuszy jest nieskończona liczba.

Stworzyłeś z firmą FAKRO manifest architektoniczny. Jak powinna odbierać go osoba, która chce wybudować dom, stworzyć swoje idealne miejsce na ziemi?

Tu wszystko jest jasne. Z jednej strony mówiłem już, ponadczasowe, ale nie przeskalowane budownictwo może kreować rzeczywistość. Wciąż jednak nad czym ubolewam dzieje się to zbyt wolno, tej pozytywnej przestrzeni w dalszym ciągu u nas brakuje. Z drugiej strony, powinniśmy projektować dla ludzi, czerpiąc z tego, co nas otacza. Nie ślepo, bezmyślnie kopiując wzorce z zachodu, tylko robić nasze rzeczy. Czasami fajne, może się zdarzyć, że innowacyjne, ważne, aby pozostawało w relacji z kontekstem. Trzeba zaznaczyć, że ta innowacyjność, poszukiwanie czegoś nowego wcale nie powoduje rozdźwięku między zdroworozsądkowym podejściem do architektury, a mądrym, solidnym budowaniem, i to zarówno w sensie materiałowym, jak i w pewnym sensie długowieczności. Te rzeczy muszą być funkcjonalne, w miarę elastyczne i niejako wyprzedzać czas. Ten czas tak szybko ucieka, postęp technologiczny jest tak szybki, że trzeba otworzyć przy projektowaniu umysł, głowę, znaleźć w sobie takie okno na świat. Pamiętać, że przed nami jest przyszłość.

Jak w związku z tym, co powiedziałeś, prezentuje się w takim razie obraz architektoniczny w Polsce, porównując go do początku Twojej kariery zawodowej?

Moje postrzeganie świata architektury jest bardzo ostre, a to dlatego, że jestem bardzo wymagający i względem siebie, i względem innych. Kiedyś, kiedy byłem dużym chłopcem, ale chyba jeszcze nie architektem, byłem bardzo ambitny i powiedziałem sobie, że chcę się ścigać z całym światem nawet, jeśli ten świat o tym nie wie. Ale miałem świadomość, że kiedy my i moi koledzy z zagranicy mamy w tym samym czasie w ręku ołówek i kartkę papieru, to nasze szanse są równe, jesteśmy dokładnie w tym samym momencie. I tylko jakością pomysłów, możemy się z nimi ścigać. Niestety, pomysły te często, o czym wspominałem są kopią zachodnich wzorów. Z mojego punktu widzenia architektura w Polsce niby ma się coraz lepiej, niby świadomość rośnie, tych przykładów dobrej architektury jest coraz więcej, ale – o to trzeba głośno zapytać – ile jest projektów innowacyjnych, takich które wnoszą jakąś wartość, są impulsem do dalszego rozwoju? W ogóle nie ma, ewentualnie można policzyć na palcach jednej ręki. I to jest ta moja perspektywa widzenia, patrzenia na polską architekturę. Jednocześnie boleję nad tym, że wprawdzie przenosimy na nasz grunt dobre przykłady, ale nic ponad to, nic to za sobą nie niesie, nie ma pewnej świeżości, innego spojrzenia, innych rozwiązań. A marzyłoby mi się, żebyśmy byli też kreatorami, twórcami przestrzeni. Czemu tak nie jest? To są zaszłości kulturowe, z tymi kompleksami wchodzimy z pokolenia na pokolenie, nie mamy wiary we własne możliwości. Szkolnictwo też jest na żenująco niskim poziomie, bo uczy się tego odtwórstwa, powtarza negatywne motywy. Nie robi się nic, aby to przezwyciężyć. W Polsce nie możemy nawet mówić krytyce architektury, takie zagadnienie w ogóle nie funkcjonuje, czyżby nie ma czego krytykować? Nie wiem. Posłużę się pewnym przykładem. Kiedyś byłem w jury konkursu, który miał wytypować innowacje w polskiej architekturze. Wygrał Oskar Zięta, artysta tworzący na pograniczu sztuki i architektury, mający swoją niszę, ale potem była… pustka, zupełnie nic. Nie byliśmy w stanie wybrać niczego. Reasumując, tego mi brakuje. Brakuje mi ambitnych, świetnych, odważnych architektów, którzy byliby w stanie wyznaczać trendy, nowe propozycje, którzy wnieśliby nową jakość w tę naszą architekturę. A tak wciąż jesteśmy w ogonie Europy.

Twoja pracownia i Ty jesteście znani i doceniani na świecie. Masz wiele okazji, aby wymieniać się swoimi doświadczeniami z międzynarodowymi sławami architektury. Jak oni postrzegają naszą rodzimą architekturę?

Mogę odpowiedzieć na to pytanie z perspektywy swoich własnych spostrzeżeń. I to jest tak, że oczy architektonicznego świata nie są zwrócone na Polskę, w ogóle na kraje zza żelaznej kurtyny. Mocna, dynamiczna, globalna architektura w opinii wielkich tego świata nie może pochodzić z Polski, choć zdarzają się ciekawe, wysublimowane projekty. Trzeba jednak pokazać je światu. Trzeba nauczyć się o nich mówić i nie bać się przy tym brutalnej czasem weryfikacji.

Wychodzi więc na to, że ta prawda o polskiej myśli architektonicznej leży gdzieś pośrodku.

Edytorial

Kontakt

FAKRO Sp. z o.o.
ul. Węgierska 144a
33-300 Nowy Sącz